Niewykluczone, że owady na naszych talerzach to przyszłości i to niekoniecznie daleka; są tańsze niż wołowina, a ich hodowla nie obciąża tak środowiska jak hodowla rzeźnych zwierząt – uważa dr Anna Żołnierczyk z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Naukowcy z wrocławskiej uczelni publikują materiały na temat jadalnych owadów w Atlasie Zasobów Otwartej Nauki (AZON). To internetowa, powszechnie dostępna platforma informacyjna. Powstaje ona w ramach projektu Aktywna Platforma Informacyjna e-scienceplus.pl w Centrum Wiedzy i Nauki Technicznej (CWiNT) Politechniki Wrocławskiej. Partnerami projektu AZON są inne wrocławskie uczelnie: Akademia Wychowania Fizycznego, Uniwersytet Przyrodniczy, Uniwersytet Medyczny oraz Instytut Badań Systemowych Polskiej Akademii Nauk z Warszawy.

Dr Anna Żołnierczyk z Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności Uniwersytetu Przyrodniczego podkreśliła, że owady są dziś częścią codziennej diety mieszkańców 80 proc. krajów na świecie. „Są to kraje pasa równikowego, znacznie cieplejsze niż nasz. Owady jada się w Azji, Ameryce Środkowej i Południowej, Australii, Oceanii i Afryce. Jak widać, to my w tej kwestii jesteśmy w mniejszości” – powiedziała PAP dr Żołnierczyk.

Zdaniem naukowiec niewykluczone, że owady na talerzach Europejczyków pojawią się w niedalekiej przyszłości. Ekspertka wskazuje, że – po pierwsze – hodowla owadów jest tańsza niż na przykład wołowiny. „Po drugie, przy ich hodowli nie są emitowane do atmosfery duże ilości gazów cieplarnianych czy amoniaku, co nieuchronnie towarzyszy wielkim hodowlom bydła. Po trzecie, w obliczu braku wody pitnej w wielu rejonach świata, niebagatelne znaczenie ma też fakt, że owady potrzebują wody znacznie mniej niż jakiekolwiek inne, duże zwierzęta” – podkreśliła.

Dr Żołnierczyk zwróciła uwagę na wartości odżywcze owadziego mięsa. „Owady mają znacznie więcej białka niż tłuszczu w porównaniu na przykład z wołowiną. Larwy będą miały więcej tłuszczu niż dorosłe owady, ale wciąż mniej niż inne gatunki mięsa” – powiedziała. Dlatego też, jej zdaniem, potrawy z owadami są dietetyczne, bo mniej kaloryczne.

Specjalistka dodała, że obecnie współpracuje z naukowcami z Politechniki Wrocławskiej w ramach projektu, którego celem jest zbadanie biodostępności takich pierwiastków jak wapń czy żelazo w owadzim mięsie.

Rozmówczyni PAP zauważyła przy tym, że już dziś, choć nieświadomie, jemy produkty pochodzące z owadów. „Owady są wykorzystywane w przemyśle spożywczym, choćby barwnik E120, czyli koszenila, który daje piękny, czerwony kolor, a powstaje z pluskwiaków – czerwców kaktusowych. Dodawany jest do napojów czy przecierów owocowych” – przypomniała.

Jako przykład potraw z owadów czy innych bezkręgowców podała toffi z dżdżownicami i brownie z larwami mącznika. „Najpierw, po zebraniu, dżdżownice zostały przegłodzone, następnie obgotowane i zmiksowane. Zarówno cukierki, jak i brownie były smaczne. Musimy również mieć na uwadze, że przewód pokarmowy owadów zasiedlają mikroorganizmy i pasożyty, które mogą być dla nas niebezpieczne, w związku z tym konieczna jest kontrola mikrobiologiczna, jak zresztą w przypadku wszystkich produktów spożywczych” – powiedziała.

Materiały naukowe, które są udostępniane w ramach AZON, powstały w trakcie badań, działań edukacyjnych i popularyzatorskich. Zbiory są zintegrowane i przygotowane tak, aby łatwo je było przeszukiwać, używać ich i wykorzystywać, np. w nauce czy biznesie.

 

Źródło: nauka.wiara.pl